piątek, 23 listopada 2012

OneShot: Bottle Game.


- Jaaaa, to był ciężki dzień, dobrze, że już nigdzie dzisiaj nie musimy jechać występować. – westchnął z ulgą Kevin wchodząc do pokoju, który dzielił z Eli’m.
- Ta, mów za siebie, ja tylko coś zjem i jadę dalej. – westchnął DongHo.
- Podwieźć cię? Ja i Hoon i tak wybieramy się do miasta coś załatwić, więc jak chcesz to się możesz wybrać z nami, podrzucimy cię. – zaproponował młodszemu koledze AJ.
- Tylko coś zjemy ofcourse. – dodał Hoon idąc do kuchni.
- Dzięki, chętnie skorzystam. – odparł najmłodszy posyłając im lekki uśmiech.  

Rozdział 1. Casting...


- Panie managerze, na co powinniśmy zwracać uwagę wybierając nowych idoli? – spytał jeden z asystentów ustawiając jedną z kilku kamer.
- Tym razem nie mamy do czynienia, z ślicznymi dziewczętami, więc trzeba podejść do sprawy inaczej. – odpowiedział mu wysoki mężczyzna z kilku dniowym zarostem na twarzy, w okularach i z krótko przystrzyżonymi ciemnymi włosami.
- To znaczy? – dopytywał się jego podopieczny.
- To znaczy, że wybierając idola bądź Idolkę musisz wiedzieć co w tym momencie najbardziej podoba się ludziom. W zeszłym roku, gdy kreowaliśmy Vivant’sów zwracaliśmy uwagę przy ich wyborze,  głównie na ich twarze – co w sumie jest ważne zawsze, i ramiona.

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 2.


Wracał do domu zadowolony. Na jego ustach wciąż błąkał się lekki uśmieszek. W życiu tak dobrze się nie bawił jak dzisiaj. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo zwariowani i spontaniczni są jego koledzy z drużyny. A może powinien ich nazwać przyjaciółmi?
Z każdym krokiem był coraz bliżej domu. I z każdym krokiem narastał w nim coraz bardziej niepokój.  Słońce już prawie zaszło znacząc niebo czerwoną łuną. Zapatrzył się na nie przez moment. Odcień tego koloru skojarzył mu się z kolorem wyjętego z wnętrza człowieka, serca. Wzdrygnął się i odwrócił wzrok patrząc pod nogi. Nie chciał wracać do domu. Po raz pierwszy w życiu, nie chciał się tam ponownie znaleźć. W końcu stanął przed furtką oddzielającą, razem z dość wysokim płotem, jego dom od ulicy i sąsiadów. Zanim nacisnął klamkę rozejrzał się ukradkiem z rosnącą rozpaczą w oczach.

Rozdział 1.


Wszystko zaczęło się od tego, kiedy jego ojciec będąc na jednej z akcji został postrzelony w głowę. To było jedynie draśnięcie, ale szkody jakie wyrządziła kula ocierając się o nerwy były ogromne. Ojciec często miał zaniki świadomości, albo w jednej chwili pamiętał kim oni dla niego są, w drugiej zapominał i stawał się strasznie agresywny. Co najlepsze, przy obcych lub znajomych nawet jeśli znów nie mógł ich rozpoznać, zachowywał się bez zarzutów.
Początkowo były to tylko obelgi słowne, ale potem…

Prolog.



To było gorsze niż którekolwiek z nich mogłoby przypuszczać.

Brzęk tłuczonego szkła. (rychły koniec?)
Krzyki rozdzierające cichą, bezgwiezdną noc. (taniec opętanych dusz, królewiczu)
Odgłos szybkich kroków na schodach. (potwory chowają się w ścianach, a potem z nich wychodzą i skradają się za twoimi plecami)
W padające smugi światła przez szparę pod drzwiami do jego pokoju.

Rozdział 1. Brakujący element



Pogoda w Namimori była przepiękna. Niebo było czyste, słońce grzało, lekki letni wietrzyk powiewał, od czasu do czasu. Uczniowie z utęsknieniem spoglądali przez okno, prawie w ogóle nie słuchając tego co mówili do nich nauczyciele, niecierpliwie wyczekując końca lekcji. Jakoże był to piątek, większość z nich była umówiona z przyjaciółmi na wypad poza miasto, nad jezioro lub w jakieś inne ciekawe miejsce, by chociaż na chwilę oderwać się od nie zawsze radosnej szkolnej rzeczywistości.

Rozdział 2. Zagadka rozwiązana...



„W noc czerwienią oblekaną, w blasku krwawego księżyca…”

To na serio było męczące. Oni wszyscy na serio byli tacy głupi, czy im się po prostu myśleć nie chciało.  Jeszcze był wstanie zrozumieć wczorajszy dzień. Każdy kto go spotkał mógł być zaskoczony, ale żeby się nie skapnąć co do jego tożsamości, aż do dzisiaj? No bez przesady!  Na serio nikt nie zauważył nieobecności starego Sev’a? Aż tak bardzo był nieciekawy w swojej poprzedniej postaci?