niedziela, 13 października 2013

OneShot: (później wymyślę tutuł XD) [Delijah]



Bosze, nie wierzę... popełniłam tą zbrodnię... jednak. Po raz pierwszy napisałam coś z TVD i to publikuję... Nie bijcie mnie proszę. XD Uprzedzam, że może być wiele błędów (czytałam to chyba z trylion razy ale kurde... sama nie wiem xD), charaktery postaci... oh sama nie wiem, starałam się utrzymać mniej więcej w ich kanonie, ale czy mi wyszło pojęcia nie mam. Mam wrażenie że narobiłam burdel pisząc to, więc przepraszam jeśli coś będzie pomieszane lub nie zrozumiałe... to chyba tyle... aż się boję to publikować my got. Nie moja wina, że zakochałam się w Delijah... no.
Jeszcze tylko wstawię wam postaci, bo może ktoś nie wie, a to ciacha są, to zawsze oko ucieszy XD.

                                  Elijah Mikaelson              Damon Salvatore
 


„Pokochaj mnie, a ja zrobię dla ciebie wszystko. Oddam ci wszystko…”
Właśnie to mówiły, krzyczały wręcz, oczy Damona gdy na niego spojrzał tuż po ich pierwszym pocałunku, którego Elijah szczerze mówiąc się nie spodziewał.  



Gdy starszy Salvatore opuścił przyjęcie tuż po tym jak skręcił kark jego najmłodszemu bratu, sam się z niego wymknął jakąś chwilę potem i ruszył za nim. Nie trudno było mu go znaleźć. Dopadł go w pobliskim lasku, który najwyraźniej był skrótem do jego domu, lub po prostu postanowił dodatkowo wyżyć się na niczemu winnych drzewach zamiast atakować  przypadkowe ofiary, albo już kogoś pogryzł zanim tu przyszedł, nie wnikał.

-Czego chcesz? Przyszedłeś mnie ukarać za skrzywdzenie twojego słodkiego, młodszego braciszka? – spytał ironicznie nawet się nie odwracając tylko idąc dalej.
- Może, najpierw chcę się dowiedzieć o co poszło Damon.  – odparł starając się nie zwracać uwagi na tą ukrytą kąśliwą uwagę o jego bracie.
- Gniótł jednemu dzieciakowi, którego znam, rękę to mnie poniosło. Tyle. Możesz wracać na przyjęcie.

Ledwie wypowiedział te słowa już był przyparty do pobliskiego drzewa z dłonią ściskającą mu gardło.

- Na twoim miejscu zważałbym na słowa nawet gdy byłbym wściekły, biorąc pod uwagę z kim rozmawiasz.  Chyba mówiłem ci to nie raz. – powiedział spokojnie, lecz w jego głosie można było wyczuć chłód, aż Damona przeszły ciarki po plecach. – Uspokoiłeś się już trochę?
- Ta-ak… - wykrztusił krzywiąc się z bólu, a po chwili nacisk znikł i mógł już normalnie odetchnąć… nie żeby tego potrzebował, ot zwykłe przyzwyczajenie.
- Ja jestem cierpliwy i wyrozumiały. Zdaję sobie również z tego sprawę, że Kol… nie należy do najmilszych osób. W sumie jesteście do siebie podobni. Obaj narwani, impulsywni i nieprzewidywalni, dlatego nie twierdzę, że kłamiesz…, ale sądzę, że przy odrobinie chęci dałoby się tego uniknąć.
- Nie wiem. Być może, ale jak już zauważyłeś zdarza mi się najpierw coś robić, a dopiero później myśleć. Tak swoją drogą dziwię się, że na tyle ruszył cię ten incydent by od razu za mną pójść… Jestem zaskoczony i zaszczycony…
- Doprawdy?
- Yeah… - odparł i zanim chociażby pomyślał nad tym co robi i dlaczego, złapał Elijah za przód smokingu i przyciągnął do siebie, całując mocno w usta.

Najstarszy Pierwotny był tym tak zaskoczony, że nie wiedział co ma zrobić… Pierwszy raz takie coś mu się przydarzyło, nie licząc incydentów z kobietami. Pierwszy raz pocałował go facet! Ledwie zdołał przetworzyć w umyśle to co się stało, a już był koniec. Damon odsunął się od niego równie nagle i patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, w których buzowało tak wiele emocji.  Elijah był pod wrażeniem… te intensywnie błękitne oczy pokazały mu w jednej chwili wszystko. Całą gamę uczuć, które Damon ukrywał przed światem, pod maską ironii, sarkazmu i obojętności. Miał tak wiele do zaoferowania, a tak mało wymagał, nie potrafił zrozumieć dlaczego inni nawet nie starali się do niego dotrzeć, z góry biorąc go za czarną owcę… pod tym względem przypominał mu Klausa… naprawdę, co z tym światem było aż tak bardzo nie tak?

- Damon… - zaczął, jednak ledwie to zrobił już go nie było.

Może to i lepiej? Sam nie wiedział co tak właściwie chciał mu powiedzieć. Westchnął i postanowił wrócić na przyjęcie, jeśli jego rodzeństwo zauważyło, że go nie ma, to pewnie Kol i Rebekah nie dadzą mu spokoju do końca wieczoru póki się nie dowiedzą co robił. Jakoś to zniesie…

O ile aż do tego wieczoru myślał, że nic już nie jest w stanie go zaskoczyć i dowiedział się jak bardzo się w tej kwestii mylił, co udowodnił mu Damon. O tyle dowiedział się również jak szybko można jednego wieczoru przejść z pozornego szczęścia do wściekłości gdy dowiedział się z kim przespała się jego młodsza siostra. Mimo tego, gdy później odpoczywał powrócił myślami do zdarzenia w lesie zastanawiając się co kierowało młodszym wampirem gdy go pocałował. Tęsknota? Desperacja? A może udawał, żeby go zmylić?

- Nie. Nie udawał… - odpowiedział sam sobie w zaciszu swojego pokoju.

Postanowił zastanowić się teraz dlaczego go to obchodzi? Współczuł mu? Albo może…  dał mu się w jakiś inny sposób zauroczyć? Pokręcił głową wzdychając.  Nie powinien zaprzątać sobie teraz tym głowy, kiedy jego matka najwyraźniej planowała coś niedobrego dla nich wraz z Finnem… Musi się teraz skupić jak uratować swoją rodzinę…

***
Czas mijał. Udało im się powstrzymać ich matkę,  przy okazji dowiedział się, że jego młodsza siostra znów przespała się Damonem, co wkurzyło go jeszcze bardziej niż za pierwszym razem, a właściwie została przez niego wykorzystana…  chociaż kto tam wie jak to naprawdę było, grunt że był wkurzony i leżał teraz na łóżku starszego Salvatore czytając jakąś książkę, którą znalazł na jego nocnym stoliku pozwalając by jeszcze wyczuwalny zapach Rebekhi drażnił mu nozdrza i podsycał jego gniew.  W pewnym momencie usłyszał czyjś zbliżający się głos, który od razu rozpoznał. Najwyraźniej Damon rozmawiał z kimś przez telefon, a po chwili, żegna się z tą osobą. Elijah odłożył książkę na jej miejsce, wstał i podszedł do okna wsadzając ręce do kieszeni spodni…  W tym momencie Damon wszedł do swojego pokoju i na moment przystanął w bezruchu gdy go zobaczył. Po chwili wzruszył do siebie ramionami i zamknął drzwi jednocześnie popijając swój ukochany burbon ze szklanki, którą trzymał w wolnej ręce.

- Cóż za niespodziewana wizyta. Co cię do mnie sprowadza, drogi Elijah? – spytał swoim typowym ironicznym tonem.
- Dobrze ci się spało z moją siostrą? – odpowiedział mu również pytaniem, wciąż stojąc do niego plecami, patrząc na ponury widok za oknem.
- Hmm… - udał że się zastanawia robiąc parę kroków do przód, podczas gdy Pierwotny odsunął się od okna idąc powoli w jego stronę. Był ciekaw jak zareaguje, chyba już do reszty stracił swoje pokłady samozachowania. – Yeah. Było całkiem nieźle. – odparł chcąc ponownie zaczerpnąć łyczka swojego ulubionego trunku, jednak nie było mu to dane.

Jęknął gdy został nagle przygnieciony do ściany, z rękami po obu stronach głowy, a szklanka z burbonem rozbiła się tam gdzie jeszcze chwilę temu stał.

- No i co, żeś zrobił? Mój cenny burbon! – nie mógł się powstrzymać od tej uwagi, mimo bólu niemal miażdżonych nadgarstków przez bardzo złego, na niego, dużo starszego wampira.

Kilka sekund po tym jego ręce były przyciskane przez dłoń Elijah nad jego głową podczas gdy drugą ręką Pierwotny ścisnął go za szczękę, a gdy rozchylił lekko usta w jęku wsunął mu do nich swój kciuk. Spojrzał na niego jednocześnie zdezorientowany, zaskoczony i nieco przestraszony. Mimowolnie zaczął szybciej oddychać, a jego serce przyspieszyło bicie.

- Sądzę, że przyda ci się trochę ogłady i odrobina pokory, której zamierzam cię nauczyć. Należysz tylko do mnie, więc radzę ci to mieć na uwadze, gdy przyjdzie ci do głowy przespać się z kimś innym ponownie. – powiedział cicho i spokojnie, wysuwając swój kciuk z pomiędzy jego warg i dla odmiany przejeżdżając nim po nich powoli, niemal pieszczotliwie. – Zrozumiałeś? – spytał jeszcze, a gdy młodszy wampir kiwnął twierdząco głową pocałował go namiętnie, z odrobiną zaborczości, w usta uwalniając jego ręce z uścisku.

Damon nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Nie mógł zaprzeczyć, że od tamtego zdarzenia po balu, kiedy pocałował Elijah, starszy wampir pojawiał się w jego myślach przerażająco często.  Jednak starał się nie robić z tego nic wielkiego, zwłaszcza, że ten zachowywał się przy ich przypadkowych i nieprzypadkowych spotkaniach jak gdyby nigdy nic, więc uznał, że zapomniał, albo się tym nie przejął uznając to za jednorazowy głupi wybryk.  Którym w sumie był, ale to już teraz nie ważne.
Ważne było to, że był dociskany przez Elijah do ściany, całowali się opętańczo jakby zaraz miał nastąpić koniec świata i czuł jak jego dłonie błądząc po jego plecach pod bluzką. Miał wrażenie, że ich dotyk pali go żywym ogniem, zastanawiał się przez chwilę jak to jest możliwe skoro obaj są martwi i od dawna nie wydzielają ciepła, a przynajmniej tak jest teoretycznie. Po chwili odsunął od siebie te durne myśli, skupiając się na tym co się działo teraz.
Czuł jak młodszy wampir obejmuje go za szyję ramionami i zaczyna  poruszać biodrami ocierając się o jego nogę, którą trzymał pomiędzy jego udami. Przeniósł się z pocałunkami na jego szyję kąsając i drażniąc zębami jego delikatną skórę, wsłuchiwał się przy tym w jego pomruki i westchnięcia zadowolenia… poczuł jak przejeżdża paznokciami po materiale jego marynarki, a zaraz potem zaczyna ją z niego zdejmować niecierpliwymi ruchami.  Odsunął się od niego na moment by pomóc mu się je pozbyć, parę sekund i już nie miał na sobie również koszuli.
Kolejne sekundy, parę szybkich ruchów i rozmyty obraz rąk, a Damon już leżał na plecach, na swoim łóżku ze spodniami zwisającymi z kostki prawej nogi wraz z bokserkami, z podwiniętą bluzką aż po szyję, prężąc się jak kociak do Elijah, który zwisał nad nim…
Elijah obserwował go przez chwilę, powoli sunąc oczami po jego ciele, kawałek po kawałku, delektując się tym widokiem i nagle przeraziła go myśl, że Damon może mieć praktycznie każdego, jego naturalny urok był zbyt silny by można było się mu oprzeć i fakt, że Damon był tego absolutnie świadomy, przerażała go jeszcze bardziej. Dlatego chyba właśnie zapragnął go mieć tylko dla siebie. Nie podobała mu się myśl ileż to kobiet, i kto wie czy mężczyzn również, widziało go takim jak on teraz? Prowokacyjnym, kuszącym, obiecującym niezapomniane rozkosze… nie miał zamiaru pozwolić by jeszcze więcej ludzi i nieludzi go takim widziało… nie zasługiwali na to.  Jakie to było śmieszne, był zazdrosny o faceta (faceta!), którego prawdę mówiąc ledwo co znał i nawet się jeszcze z nim nie przespał…

- Elijah…- usłyszał jak mówi cicho dotykając jego policzka.

Cholera, chyba się w nim zakochał. Nie czekając na nic więcej i nie tracąc czasu na dalsze rozmyślania (na nie przyjdzie czas później) po raz kolejny pocałował go w usta, tym razem jednak nieco wolniej, czulej, ale z odczuwalną nutą dominacji, którą Damon najwyraźniej akceptował. Spróbowałby nie.
W miarę jak zaczęli się na nowo pieścić, a temperatura i intensywność tych pieszczot na nowo zaczęły wzrastać, na nowo wszystko zaczęło nabierać tempa. Elijah nie mógł wyjść z podziwu jakim cudem skóra Damona była tak miękka i gładka, bez żadnej skazy, chociaż w sumie może nie powinien, w końcu byli wampirami, ale jednak wciąż… Nie mógł już dłużej czekać… To było do niego nie podobne być takim jak teraz, impulsywnym, gwałtownym, ale przy takim nadmiarze emocji i mając do czynienia z osobnikiem takim jak Damon trudno było zachować spokój. Zaczął obcałowywać jego szyję wsuwając jedną rękę pod górną część pleców Damona, aż wsunął dłoń w jego włosy i zacisnął ją na nich. Drugą ręką sięgnął do swoich spodni, uniósł głowę by móc spojrzeć w te błękitne oczy zasnute pożądaniem… chwila moment i już był w nim cały, słysząc jak ten niemal krzyczy coś co brzmiało jak: „jasna, kurwa!”, tuż przed tym jak pocałował go przepraszająco zamierając w bezruchu. Wampiryzm, wampiryzmem, ale był pewien, że to go bolało… Odsunął się od jego warg i zamiast tego podsunął mu swój nadgarstek. Nie trzeba było mu nic mówić, od razu jego oczy pociemniały, a żyły nabiegły krwią wokół nich, kły się wydłużyły i już je wbijał w jego skórę, przebijając ją i spijając krew, która wyciekła z nowo powstałych ranek. Wziął kilka łyków, a gdy skończył polizał ranki które mu zrobił i mógł zabrać już swoją rękę od jego twarzy. Krótkie skinięcie głową i zaczął się w nim poruszać, ostrożnie jednak szybko zwiększając tempo. To było takie przyjemne…

Damon wyprężył się przejeżdżając paznokciami po plecach Elijah zostawiając na nich krwawe czerwone pręgi, wzdychając głośno z przyjemności…  Nigdy by nie przypuszczał, że da się zdominować drugiemu facetowi. Owszem, w sowich wojach po różnych częściach kraju zdarzało mu się zabawić z tamtym i owamtym, ale żeby byli na górze? Nigdy. Ale Elijah to było co innego… nie dość, że był starszy (i to dużo) i silniejszy, to jeszcze elegancja z jaką się nosił i gracja z jaką się poruszał, to było cholernie seksowne. I ciałko też miał niczego sobie, więc czemu nie? Przynajmniej będzie mógł powiedzieć, że nie oddał się byle komu. „Lepszy Elijah niż Klaus.” pomyślał i zaśmiał się pomiędzy swoimi westchnięciami i sporadycznymi jękami. Zaraz potem poczuł jak Elijah zmienia nieco pozycję, przyciąga go bliżej do siebie za biodra i zarzuca sobie jego lewą nogę na ramię. Damon spojrzał na niego zaciekawiony unosząc się i podpierając na łokciach. „Chyba pomyślał, że się śmieję z niego.” Pomyślał wydając z siebie cichy okrzyk zaskoczenia, gdy ten nagle naparł na niego i złapał za włosy, nie pozwalając mu w ten sposób odsunąć głowy.  Elijah pocałował go mocno zanim na nowo zaczął się poruszać, wchodząc w niego głębiej i szybciej niż poprzednio. Damon wsunął palce jednej dłoni w jego brązowe włosy, przejeżdżając po nich pieszczotliwie i zaciskając raz po raz lekko ciągnąc, a następnie objął go tą samą ręką za szyję również nie pozwalając mu się zbytnio odsunąć gdy przerwał pocałunek.  Drugą rękę zacisnął na prześcieradle,  ich twarze były ze sobą teraz tak blisko, ich oddechy mieszały się ze sobą, oczy nie mogły się od siebie oderwać przez jakąś chwilę zanim przyjemność nie zaczęła go przytłaczać na tyle, że nie był wstanie utrzymać na nim wzroku dłużej. Cholera, jakie to było dziwne tak jęczeć i wzdychać, kiedy zazwyczaj samemu było się tym, który wydobywał te dźwięki z drugiej osoby i delektował się nimi. Przesunął paznokciami po jego skórze od szyi na klatkę piersiową i trzymał ją tam wbijając je w tym miejscu w jego ciało. Elijah nie zwrócił na to uwagi, jedynie zaatakował pocałunkami jego szyję, nagle się w nią wgryzając, przez co jęknął głośno jednocześnie z bólu i zaskoczenia. Przeklął raz, drugi przestając nad sobą panować. 
Nagle wszystko znikło, zęby z jego szyi, gorąco i dłonie, wszystko, łącznie z uczuciem wypełnienia, które nie spodziewał się, że tak mu się spodoba. Ledwo otworzył oczy i zdołał się rozeznać w sytuacji, a już został obrócony na brzuch i to za czym zdążył zatęsknić wróciło ze zdwojoną siłą, aż jęknął z zachwytu wyginając się, a zaraz potem opadając twarzą na pościel i wsuwając swoje ręce pod siebie. Obrócił głowę i spojrzał na Elijah nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który został mu odwzajemniony. Nawet nie zauważył kiedy zniknęły jego spodnie i bielizna z kostki u nogi, na której zwisały przez tyle czasu zapomniane, o butach i skarpetkach nie wspominając. Cholera, na serio był szybki… albo on był tak tym wszystkim rozentuzjazmowany, że nie zauważył, z resztą, kto by się teraz tym przejmował? Teraz ważniejsze od tego było to, że jeśli myślał, wcześniej, że był bliski szaleństwa z rozkoszy to teraz był tego pewien. Chciał jednocześnie krzyczeć i płakać z przyjemności, zamiast tego zagryzł dolną wargę patrząc na starszego wampira z psotnym uśmieszkiem.

Elijah widząc to zacisnął dłonie jeszcze mocniej na jego biodrach, nachylił się i skubnął zębami skórę na plecach Damona nie zwalniając ruchów. Kolejne przekleństwo wymknęło się z ust starszego Salvatore, gdy przejechał paznokciami po całej długości jego pleców jakby był niedopieszczonym kociakiem. Damon uniósł głowę wraz z górną częścią ciała na tyle by się wesprzeć na przedramionach. Ale ledwo to zrobił ponownie wziął go przygniótł do pościeli swoimi dłońmi używając trochę siły Pierwotnego i zanim młodszy wampir zdołał w jakikolwiek sposób wyrazić swoje niezadowolenie z tego powodu przesunął jedną rękę na jego kark nie pozwalając mu się podnieść, a drugą objął jego członka i zaczął go pieścić rytmicznymi, wprawnymi ruchami. Podrażnił go tak chwilę by po jakimś czasie zacisnąć nagle palce w pewnym punkcie, uniemożliwiając mu dojście, równocześnie przestając poruszać biodrami … zaśmiał się cicho gdy ten warknął coś mało miłego pod jego adresem, coś co mniej więcej brzmiało jak: „pieprzony sadysta”.  Nie przejął się tym jednak, zamiast tego pochylił się nad nim, zdejmując rękę z jego karku, Damon od razu uniósł głowę odwracając twarz w jego stronę, złapał go ręką za szyję przyciągając bliżej, domagając się pocałunku. Jakże mógłby mu odmówić?  Wpił się w jego usta zachłannie, złapał go dłońmi za nadgarstki i docisnął je do łóżka, ponownie wprawiając w ruch swoje biodra tym razem pozwalając sobie zatracić się w nim całkowicie…  

Damon prężył się, wyginał, napinał wszystkie mięśnie jakby chciał za wszelką cenę się uwolnić, jednak Elijah trzymał go mocno w miejscu. Chciał by jak najbardziej odczuł jego dominację nad nim. To było jednocześnie zabawne, ale w większej mierze podniecające poskramianie takiego złośnika jak on. Mógłby oglądać go prężącego się pod nim godzinami, ale natłok emocji, który się w nich obu kłębił spowodował, że już nie wiele im brakowało. Wystarczyło tylko kilka chwil intensywnych pchnięć i obaj doszli niemal równocześnie. Damon podarł prześcieradło, które było pod nim, wydając z siebie przeciągły jęk, gdy poczuł jak Elijah wgryza się w jego ramię.  Jeszcze przez moment trwali w napięciu, aż w końcu Damon poczuł jak jego „Ulubiony Pierwotny” rozluźnia szczękę, wysuwa się z niego i daje odrobinę przestrzeni. Nie odsunął się jednak wystarczająco daleko, bo zaraz został pochwycony przez dłonie starszego Salvatore i opadł na łóżko obok niego, co ten zaraz wykorzystał i się na nim ułożył, kładąc jedną nogę przez jego biodra i obejmując luźno rękami za szyję, uniósł się odrobinę by móc spojrzeć swoimi intensywnie niebieskimi oczami w jego ciemne.

- I co teraz? – spytał, jednak w jego głosie nie było ani krzty jakiejś ironii, sarkazmu, złośliwości, czy czegokolwiek innego, była w nim jedynie czyta powaga i może nutka ciekawości.
- Ja ci powiedziałem już coś na samym początku, i myślę że wyraziłam się dość jasno, chociaż mogło to zabrzmieć jakbym chciał cię jedynie zniewolić, ale tak nie jest. – odparł obejmując go jedną ręką w pasie, drugą zaczął gładzić opuszkami palców jego kolano.
- A więc jak to jest? Oprócz tego, że chcesz mnie nauczyć pokory i ogłady w towarzystwie, a także, że chcesz mnie mieć tylko dla siebie… to co jeszcze chcesz ze mną zrobić? Na jakich to ma być zasadach?
- Na żadnych.  Jedyne czego od ciebie oczekuję to, że nie będziesz mnie zdradzał. Po za tym… po prostu chcę ci dać wszystko to na co zasługujesz, a inni ci tego tak okrutnie odmawiają. Chcę sprawić, że nie będziesz już musiał się ukrywać za maską ironii i zarozumiałości tylko dlatego, że coś cię boli i nie chcesz tego okazać… - zamilkł nagle, zastanawiając się czy nie powiedział czasem za dużo, gdy poczuł jak Damon drży i wykonuje ruch jakby chciał od niego uciec, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje.
- Dobra… spróbujemy, ale jeśli okażesz się być taki jak inni, możesz być pewny, że pożałujesz. Wiesz do czego jestem zdolny. Wiesz, że znajdę sposób by cię zranić, pozbyć się ciebie jeśli będzie trzeba, a w tedy będziesz ostatnią osobą, której kiedykolwiek zaufałem.  Jakieś obiekcje?
- Żadnych. – odparł, łapiąc go za nogę i przesuwając go, tak że teraz na nim leżał całym ciałem. Nie miał zamiaru się z nim spierać… znał już Damona na tyle, żeby wiedzieć iż nie brakuje mu sprytu czy inteligencji  by zrobić to co zapowiedział.  – Jednak dalej jestem na ciebie zły za to, że przespałeś się z Rebekhą… miałeś w tym jakiś cel? – spytał podejrzliwie.
- Może. Ale na pewno teraz ci nic nie powiem. Później to zrobię. Może. Najpierw będę musiał skorygować moje plany…  Teraz gdy zdobyłem największe ciacho wampirzego świata…
- Oh, czyli masz jakieś złe plany, które pewnie dotyczą mojej rodziny, ale teraz kiedy „zdobyłeś” mnie… - zaczął drażniąc go, ale jednocześnie chcąc się dowiedzieć więcej, machinalnie przejeżdżając palcami po całej długości jego pleców.  Jednak Damon nie pozwolił mu skończyć całując go nagle namiętnie w usta.
- Nie mogę ci zdradzić od razu wszystkiego. Powiem ci później, albo uprzedzę, jeśli to się wymknie spod kontroli, chociaż wątpię, żeby ci się to spodobało. Ale skąd mogłem wiedzieć, że przyjdziesz tu, weźmiesz mnie przelecisz i skończy się na tym, że będziemy ze sobą chodzić… ? Lub jak kto woli, okazyjnie się ze sobą kochać?  - spytał, odrywając się od jego ust. – I nie czepiaj się tego ostatniego, co wyjdzie z naszego związku się jeszcze zobaczy. A teraz… - przerwał unosząc się i spojrzał na niego z góry siedząc mu na biodrach, po czym uśmiechnął się zadziornie. - … gotowy na drugą rundę? Jestem bardzo wymagającym kochankiem.
-  Właśnie widzę… - mruknął uśmiechając się. Sam również się uniósł obejmując go ramionami i całując, co Damon przyjął z pomrukiem zadowolenia.

Szczerze mówiąc sam się nie spodziewał, że tak to się zakończy. Działał pod wpływem emocji, praktycznie bez żadnego zastanowienia, ale nie przeszkadzało mu to, nie żałował tego.

A więc druga runda? Czemu nie…?  



Oh, i mogłam pomieszać, wątki fabuły z TVD i wgl, ale chyba o tym wspominałam... Idę spać... moja głowa. XDD Ostatecznie stwierdzam, że walnęłam gafę/bzdurę/idiotyzm już przy pierwszym zdaniu... ale... oj tam... walę to, że tak brzydko powiem kekeke.

4 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam! :D Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że w końcu mogłam to przeczytać... jestem zachwycona! To było... genialne! Daj spokój, wszystko jest pięknie napisane... Coraz bardziej podoba mi się Twój sposób pisania, człowiek może się totalnie wczuć w akcję i w ogóle... Ja nie mogę, przez ciebie mam teraz fazę na tą parkę! XD Czytać jak Damon się pod kimś pręży, wygina i jęczy z rozkoszy - BEZCENNE! :D I moment, w którym Elijah w niego wszedł bez przygotowania, kurde! dla takich chwil warto żyć! Zdecydowanie będę cię teraz męczyć o więcej... (no i musimy napisać nasze!) wampirzy seks to jest jednak to co tygryski lubią najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, to jest dobre w wampirach, nie trzeba się cackać bo i tak chwila moment i już wsio z nimi okej... kekeke, na serio się cieszę, że jednak wyszło, bo w sumie nie pisałam od dobrych paru miesięcy jakiś wielkich tekstów, więc... xd Ano wiesz jak się wiksowałam kiedy pisałam reakcje Damona? XDD Oj tak musimy i przede wszystkim jak jak zaczniemy to żebyśmy to skończyły xD

      Usuń
  2. Shippuje to, dzięki ;;;;;;;;;;;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno mnie tu nie było i widzę... że naprawdę oneshotów i tych dłuższych się nazbierało. Będzie co czytać. Możliwe, że mnie nie pamiętasz i się nie zdziwię. Tyle tutaj czytelników, ale ja z taką informacją. Wracam do pisania tak zwanego TOXIC'a i zapraszam na wznowienie na początku listopada. ^^

    http://the--suicide-circus.blogspot.no/

    OdpowiedzUsuń